2010-11-04

Nokia N8 - recenzja

Jak dobrze wiadomo, jestem fanem i maniakiem smartfonów. Funkcjonalnych, potężnych smartfonów - staram się zmieścić w jednym urządzeniu tyle funkcjonalności, ile tylko się da. Stąd ucieszyła mnie możliwość dokładnego, "bojowego" sprawdzenia Nokii N8 - telefonu, który z czystym sumieniem mogę polecić właściwie każdemu.


N8 - jaka jest, każdy widzi w specyfikacji. Taki sobie procesor, taka sobie ilość RAM, niewielki ekran o niskiej rozdzielczości, sensowna ilość pamięci. Rozwijając: ten telefon aż prosi się o 1.3GHz, pełny gigabajt RAMu, 4.5" ekran o rozdzielczości minimum 1024x600 (optymalnie powinien być ekranem 720p) i 32GB (lub więcej) wbudowanej pamięci. Niestety, żaden producent nie dojrzał jeszcze do powrotu do wyścigu technologicznego - zmontowania najpotężniejszego i najbardziej netbookowego smartfona, jakiego widział rynek. Czemu od tego zaczynam recenzję? Otóż, parametry techniczne są kluczowe w każdym smartfonie - tak naprawdę sprzęt i system limitują możliwości urządzenia. W przypadku N8, możliwości zaniżane są przez sprzęt.

Funkcja podstawowa, czyli aparat. Spisuje się znakomicie - przyznam, że widziałem dziesiątki (jeśli nie setki) smartfonów i aparat wbudowany w N8 przebija wszystko, co do tej pory trafiło przed moje oczy. Ba, w marketach "Nie dla idiotów" łatwo kupić kompakt robiący gorsze zdjęcia niż ten telefon. Aplikacja aparatu ma standardową funkcjonalność - jedyne, co wykracza poza przeciętną to opcja włączenia grida i rozpoznawanie twarzy (autofocus na wykrytej mordce spisuje się dobrze, jeśli nie świetnie). Znacznie istotniejsza jest kamera. W połączeniu z wbudowaną pamięcią (16GB) i możliwością szybkiej wymiany kart microSDHC dostajemy całkiem niezłą, kieszonkową kamerkę HD, kręcącą ładne, płynne filmy w rozdzielczości 720p. Gdybym w dniu dzisiejszym miał kupować aparat z funkcją kamery i geotagowaniem, kupiłbym właśnie N8.

Co ciekawe, producent dorzucił dwie przydatne aplikacje. Jedna, do wykonywania prostej korekty i retuszu zdjęć na telefonie. Rozjaśnienie, podniesienie kontrastu i wyostrzenie, żeby odczytać niewyraźne zdjęcie notatki to żaden problem - po prostu działa. Jest również aplikacja do edycji wideo - funkcjonalnością przypomina Windows Movie Maker, więc nie jest niczym szczególnym. Znaczy: nie byłaby niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że można ją uruchomić od razu na telefonie, bez konieczności dźwigania laptopa. Duży plus dla telefonu.

Pozostając w związku z robieniem zdjęć i kręceniem filmów, przechodzimy do funkcji społecznościowych. Telefon posiada opcję uploadu nakręconych filmów na YouTube oraz wstawiania zrobionych zdjęć na Facebooka. Funkcja działa... tak sobie, do wygody i integracji, jaka występuje np. na N900 daleko, jest jednak dużo lepiej, niż w starych Nokiach. Tak oczywiste funkcje, jak publikowanie czegokolwiek na wallu (jednocześnie Twitter i Facebook) działają bezproblemowo. Sam przegląd ostatnich wpisów jest kompaktowy, zwarty i przyjemny. Brakuje tylko jednej funkcji - integracji wiadomości i czata Facebookowego z samym telefonem - mimo wszystko to nadal osobna aplikacja, która wymaga regularnego sprawdzania. Choć... mechanizm autoupdate jest, więc nadzieja na dodanie tych funkcji również istnieje.

Dalej o komunikacji - SMS, MMS, bluetooth, rozmowy i podobne. Działają. SMSy dostały w końcu czytelną postać czata - do złudzenia przypominającą pierwszego iPhone. Niby dobrze, niby ładnie, ale... N97 miała zintegrowany z telefonem Skype! Dlaczego tak istotna i podstawowa funkcjonalność topowego smartfona została bezczelnie usunięta? W kwestii komunikacji N900 spisuje się nadal dużo lepiej - wszystko jest lepiej zintegrowane i bardziej systemowe.

Aplikacja telefonu właściwie niczym nie różni się od poprzednich symbianowych - nadal można dzwonić przez książkę telefoniczną lub wpisanie numeru. Jeden drobny dodatek, który w końcu został wprowadzony, jest najlepszą zmianą aplikacji Phone, jaką Nokia zrobiła od kiedy pamiętam. Znacie działanie słownika T9? To teraz wyobraźcie sobie, że na ekranie wybierania numeru wpisujecie (jak gdybyście używali T9) fragment nazwy kontaktu. Wszystkie dopasowane kontakty wyświetlają się powyżej klawiatury numerycznej, z możliwością wyboru dowolnego z nich. Przy prawie 400 kontaktach działa to płynnie - całkowite zaskoczenie.

Oczywiście telefon posiada A-GPS, WiFi, HSDPA/HSUPA, Bluetooth - czyli nic specjalnego, wyróżniającego się. Wyróżnia się za to port microUSB, który może pracować w trybie Host. Co to znaczy? Ni mniej, ni więcej, tylko używając przejściówki microUSB<->USB możemy do telefonu podłączyć pendrive czy dysk zewnętrzny (ten ostatni musi mieć dodatkowo zewnętrzne zasilanie). Klawiaturę czy mysz też można ;-) Żyć, nie umierać. Bluetoothowe klawiatury, co ciekawe, podobno też są przez telefon obsługiwane. Jakby tego wszystkiego było nam mało, poza wyjściem jack, dostaliśmy wyjście HDMI - przesyłające obraz w 720p oraz dźwięk (w nie mam pojęcia jakiej jakości). Generalnie wygląda i brzmi dobrze, niektóre wbudowane aplikacje umieją nawet wykorzystać ten port jak należy. Przykładowo - odtwarzacz filmów (wbudowany) pozostawia kontrolki na ekranie telefonu, przesyłając po HDMI (co w sumie logiczne) wyłącznie film.

Smartfon bez Internetu nie istnieje. Przeglądarka jest mniej-więcej ta sama, co w poprzednich symbianowych telefonach. Nadal WebKit, nadal Flash Lite, nadal miewa problemy z co bardziej zaawansowanymi kombinacjami. I nadal, niestety, wykrywana jest jako przeglądarka mobilna. Są serwisy, które nie dają możliwości przełączenia się do "widoku pełnego" - co bywa wkurzające i irytujące. Smartfon nie istnieje też bez aplikacji. Dostaliśmy sprawnie działające Ovi Store, masę różnych programów z bardzo różną funkcjonalnością. Z ważnych rzeczy, których brak na innych platformach: wielozadaniowość działa jak należy, nagrywanie rozmów można zainstalować, jest Foursquare, jest odtwarzacz audio z pobieraniem tekstów piosenek, są gry, jest masa innych aplikacji.

Jest też homescreen, na którym można umieszczać różne pluginy. I dlaczego, pytam się ja, nie zrobili tego rozmieszczania jak na N900 - gdzie było również kilka pulpitów, ale rozłożenie i wielkość poszczególnych widgtetów były dowolne? Maemo pozwalało mi wstawić prawie 30 różnych pomocnych wtyczek na pulpicie - fakt, tapety nie było widać ;-) ale wszystko, co użyteczne miałem pod ręką. Na N8 jest jeden pulpit mniej (tylko trzy) i do tego na każdym można umieścić do 6 widgetów. Stanowczo o dużo za mało! Ciekawostka: widgety nie są ładowane, dopóki nie otworzysz pulpitu, na którym są. Dlatego wszystkie korzystające z sieci/GPS (Foursquare, Social Networking, Chat itd.) można spokojnie zrzucić np. na trzeci pulpit - nie będą zapychały RAMu i zużywały baterii dopóki na nie nie zajrzymy.

Ogólnie telefon sprawia wrażenie dobre. Jak wiadomo, ma wady, ma swoje problemy, nie jest raczej przystosowany do działania jako super-smartfon - pełni raczej funkcję zwykłego smartfona z kilkoma dodatkami i ograniczeniami. Dodając do tego całkiem niezły czas działania na baterii (muszę naprawdę intensywnie używać urządzenia, żeby trzeba je było ładować codziennie - jest o wiele lepiej niż w przypadku N900), dostajemy znakomity aparat/kamerę z dodanym GPS, nawigacją (Ovi Maps), pozwalający dodatkowo wygodnie dzwonić i wyposażony w kilka przydatnych programów. Szczerze polecam, zwłaszcza że 2000PLN to niewygórowana cena jak za taki sprzęt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz