2010-03-17

Skuter Kingway Coliber - minirecenzja

Nie samym kodem człowiek żyje, czasem trzeba dojechać do miejsca kodzenia. Do tego sporo ludzi używa tzw. komunikacji miejskiej (słowo "komunikacja" akurat tu najmniej pasuje) czy też własnego, wygodnego samochodu. Nieliczni (a szkoda) decydują się na jednoślad, wybierając zwykle rower. A błąd! Skuter okazuje się być najlepszym sposobem poruszania się po mieście, jaki wymyśliła ludzkość (no, może poza limuzyną z szoferem, czy prywatnym śmigłowcem - zostańmy przy kategorii ludzi z zarobkami w okolicach średniej/mediany).
W grudniu postanowiłem zakupić własny środek transportu. Z racji opóźniającego się podejścia do prawa jazdy kat. B (okazało się użyteczne, bo do tej pory nie zdałem), połączonego z silnym naciskiem na coś, co nie wymaga pedałowania/pchania/innych-mięśniowych-napędów zdecydowałem się na poczciwą "pięćdziesiątkę" czyli skuter rejestrowany jako motorower. Zamówiłem, zapłaciłem, zakupiłem, odebrałem.

Krok 1: rejestracja. Okazało się, że tu było najwięcej problemów. W Warszawie (gdzie mieszkam) uparli się, że mam się u nich zameldować na stałe, inaczej mi pojazdu nie zarejestrują. Stąd musiałem pofatygować swoje szanowne dokumenty do Krakowa, gdzie proces rejestracji i ubezpieczenia zajął mi (z przejazdem z Urzędu Miasta do ubezpieczyciela) około 40 minut. Dostałem dowód tymczasowy, tablicę (dla motorowerów/motocykli jest jedna), papierek o OC i... konieczność przyjazdu drugi raz w ciągu miesiąca, odebrać stały dowód rejestracyjny. Ponadto całość kosztowała (poza kosztami biletów Warszawa-Kraków-Warszawa) prawie 180 złotych. Kupując skuter trzeba to doliczyć do wydatków.

Krok 2: montaż tablicy. Kingway okazał się być w tym względzie nieprzyjazny - nie pomyśleli o załączeniu uchwytu do tablicy do zestawu. Kupić takowy na Allegro za rozsądną cenę - wyczyn. Skończyło się na PowerTape, taśmie klejącej dwustronnej, dodatkowej biurowej (przezroczystej) taśmie klejącej i pozostawieniu prowizorki jako rozwiązania stałego.

Krok 3: użytkowanie. Tutaj większych uwag negatywnych nie mam. Skuter jest wykonany porządnie i solidnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę klasę cenową (tani chińczyk). Jeździ płynnie, przyspiesza i zwalnia jak należy, hamulce chodzą dobrze, skręca przewidywalnie (koło nie lata), większość elementów działa ok. Zastrzeżenia mam jedynie do niektórych części i wskaźników - prędkościomierz znacznie zawyża (jadąc 30 pokazuje 45, jadąc 45 pokazuje 70-80 - sprawdzane GPSem) wskazania prędkości, licznik paliwa jest długo na "maksimum", a potem błyskawicznie opada do poziomu rezerwy. Elektronika jest też podatna na awarie - po ostatniej odwilży w układach pojawiło się zwarcie, efekt: rozładowany akumulator, niedziałające kierunkowskazy (prawdopodobnie przerywacz powoduje zwarcie), światła działają tylko przy włączonym silniku.

Ekonomia jazdy skuterem jest nie do pobicia - szybszy niż rower, mniej problematyczny (sporo dużych ulic w Warszawie ma zakaz ruchu rowerów), do tego pali naprawdę mało. Może nie jest to deklarowane spalanie na poziomie 2 litrów na 100km, ale różnica nie jest wielka - realnie zużycie paliwa to (zależnie od stylu jazdy i szczęścia do świateł) 2.5-3l na "setkę". Przy odległości praca-dom około 6km paliwo do skutera wychodzi taniej niż bilet miesięczny pseudokomunikacji - pomijając cenę maszyny i OC, skuter jest tańszy.

Samochód dalej okazuje się być od skutera wygodniejszy. Wiadomo, podgrzewane siedzenia, klimatyzacja, masaż, lodówka z napojami i takie tam ;-) Skuter jest jednak lepszy niż komunikacja - może i zimno, może i nie da się po drodze nic poczytać, za to zawsze gwarantowane miejsce siedzące, korki prawie nie istnieją, na miejsce da się dojechać w przewidywalnym czasie, ba, nawet nawigację można zamontować. Dobry plecak + kufer pod siedzeniem i nawet średni bagaż idzie zabrać.

Ludzie! Wsiadajcie na skutery i jazda na miasto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz