Dzisiaj mija rok, gdy skompletowałem obecny zestaw urządzeń wejściowych - klawiaturę, mysz i podkładkę. Ten czas wystarczył, by względnie obiektywnie ocenić dobór urządzeń i ich działanie względem potrzeb programisty. Dalej połączona recenzja mojego obecnego zestawu roboczego.
Zaczynając od klawiatury, zdecydowałem się na opcję ergonomiczną - Microsoft Natural Ergonomic 4000. Klawiatura z wysokim skokiem, duża, masywna, mająca standardowy układ klawiszy + kilka dodatkowych - czyli dokładnie taka, jaką chciałem mieć. Nie wiem czemu, ale do tej pory nie lubię niskoskokowych klawiatury typowych dla laptopów - zawsze popełniam na nich więcej błędów - może to kwestia wielkości klawiszy i czasu na "poprawienie" palca przy wysokim skoku?
MSNE4k wyróżnia się znacznie spośród klawiatur ergonomicznych. Przede wszystkim: nad numpadem umieszczone są cztery klawisze: =, (, ) i Backspace. Wygodne przy wprowadzaniu obliczeń w kodzie lub choćby i operacjach w kalkulatorze (ten z Windows 7 wspiera nawiasy). Do kalkulatora jeszcze jedna uwaga - zaraz nad Scroll Lock klawiatura ma dodatkowy klawisz uruchamiający wspomniane narzędzie; widać że klawiatura była robiona z myślą o inżynierach ;-)
Przechodząc dalej po dodatkowych funkcjach (w lewo) trafiamy na klawisze multimedialne - trójklawiszowa regulacja głośności (mute, vol down, vol up) i przycisk play/pause. Standard, choć brakuje przełączania ścieżek (co jednak da się ustawić w programie konfiguracyjnym na innych klawiszach - nawet są nadające się do tego ;-) ). Na lewo od mediapanelu znajduje się największy wyróżnik tej klawiatury - pięć klawiszy funkcyjnych. W Windows 7 działają one jak wciśnięcie Win+1-5 - czyli jak kliknięcie lewym klawiszem na pierwsze pięć ikon paska zadań. Opcjonalnie (a wręcz koniecznie na XP i Vista) można skonfigurować pod te klawisze dowolne akcje - a w razie, gdybyśmy zapomnieli jakie to akcje, możemy wcisnąć przycisk "My Favorites" poniżej, pokazujący i pozwalający zmieniać wspomniane przypisania.
Po lewej stronie klawiatury producent dał tylko trzy klawisze programowe - Web/Home, Search, Mail. Właściwie nic szczególnego - często spotykana opcja. Ciekawsze rzeczy są zamontowane na "złamaniu" klawiatury - pomiędzy klawiszami producent umieścił przełącznik "Zoom" góra-dół. Akurat możliwość swobodnego zoomowania nie jest mi potrzebna przy pracy z klawiaturą, czego nie można powiedzieć o przewijaniu. Szczęściem ktoś wymyślił hack, pozwalający na zamianę zoom w scroll. Pod spacją siedzą przyciski Back i Forward (u mnie przełączone na Prev. track i Next track) oraz lampki: Num lock, Caps lock, Scroll lock, F Lock.
F Lock jest jednym z ciekawszych wynalazków MS. Kiedy go włączymy, F-klawisze zachowują się jak F-klawisze. Natomiast przy wyłączonym są traktowane jako specjalne klawisze, zgodne z ustawieniami programu (domyślne, czyli Help, Undo, Redo, New, Open, Close, Reply, Fwd, Send, Spell, Save, Print - są opisane na klawiszach).
Ergonomia i wygoda klawiatury stoi na najwyższym poziomie - kilkugodzinne pisanie nie męczy rąk, wszystko działa jak powinno, jest miło i wygodnie. Skórzane podpórki pod nadgarstki mogą powodować pocenie się dłoni (w końcu nie przepuszczają powietrza), są mimo to o niebo lepsze niż plastikowe wersje w innych klawiaturach. Jakby tego było mało, klawiatura ma dwustopniową wysokość z tyłu (klasyczne nóżki) oraz z przodu (montowana "nóżka" pełnej szerokości) - to pozwala dopasować układ idealny dla siebie samego.
Czymże byłaby klawiatura bez myszy? Microsoft Sidewinder jest moim ostatnim nabytkiem z grupy gryzoniowatych - najlepszym kablowym nabytkiem w krótkiej mojej historii macania myszek :D Chciałem mysz dużą, kablową, z wysoką (przełączalną w łatwy sposób) rozdzielczością i regulowaną masą. Sidewinder dał mi to wszystko. Przewagi nad poprzednim DeathAdderem są znaczne - mysz jest większa, lepiej leży pod dłonią, ma wygodniej rozmieszczone boczne klawisze, umożliwia zmianę DPI bez zdejmowania ręki/podnoszenia myszy (Sidewinder miał przełącznik DPI na spodzie), do tego ma świetnie działającą, metalową rolkę. Trzy zestawy ślizgaczy i obciążniki 5, 10, 10, 10 gram dopełniają obrazu ideału.
Microsoft przeszedł w tym przypadku sam siebie - wszystkie "myszkowe akcesoria" zostały ładnie zapakowane w... uchwyt na kabel. Tak, w zestawie dostajemy małe, trzymające się biurka pudełko, w którym możemy zablokować na pożądanej długości wiecznie spadający za biurko kabel. Przy okazji, zabierając uchwyt ze sobą mamy wszystkie odważniki i ślizgacze, które były w zestawie.
Sama mysz ma zakres rozdzielczości od 400 do 2000 dpi. Żadnych problemów z precyzją czy szybkością działania nie zauważyłem - korzystanie z dowolnej rozdzielczości jest równie dobre (2000 to prawdziwe 2000, nie interpolowane odpowiedniki z innych myszek), przełączanie również działa perfekcyjnie. Mysz ślizga się jak powinna, stawia minimalny opór, dzięki czemu żadnych problemów w RTSach nie miałem. Seria Sidewinder nie umarła - do tej pory mamy do czynienia z najlepszym gamerskim sprzętem.
Czymże byłaby laserowa mysz bez odpowiedniej podkładki? Icemat 2nd edition dopełnia dzieła zniszczenia. Jako szklana podkładka ma wszystkie wady i zalety szkła - jest zimna (nazwa dobitnie to podkreśla) w stopniu mogącym nawet być przyczyną reumatyzmu, jest śliska, gładka, dobrze trzyma się biurka i nie blokuje ruchu myszy. Z Sidewinderem współpracuje świetnie - mysz stawia znikomy opór (na czarnych ślizgaczach), a podkładka nie zawadza w żadnym momencie.
Trzy urządzenia, 500 złotych, rok szczęśliwego życia. Na chwilę obecną nie widzę opcji zmiany obecnego zestawu na cokolwiek innego. Polecam tą konfigurację wszystkim, którzy chcą porządnego, wygodnego zestawu do gier i kodu. Ciekawostka gratis: całość świetnie współpracuje z Mac OS X :)
Wpis jest moją inicjatywą i w żaden sposób nie jest sponsorowany. MS niestety nie płaci mi za dobre recenzje ich produktów :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz